Dzień 1
Lecimy na Majorkę!
Wylot 5.45, więc na lotnisku mieliśmy być 3.30..parking, bagaże..no stress, chill and fun..hehe nie z moją drużyną pierścienia…
Zaczęło się od Leona, który ubzdurał sobie, że nie pójdzie spać, co spotkało się z naszym stanowczym zrozumiałym oporem. W następstwie między 21:00, a 23.30 leżąc w półśnie, letargu, dochodziły do nas z pokoju Leona sapania, wzdychania i skrzypienie łóżka od przewracania się na boki..później już tylko włączanie światła, wizyty w łazience i rozmowy ze sobą jaki to jestem zły, że na niego krzyczłem przed północą.
Około 1:00 rozpętała się burza i w sumie już nie wiem, co było jawą, a co snem..około 2:00 pobudka (łączny czas snu około 45 min).
Na lotnisku…
Reszta planu przebiegła gładko – załadowaliśmy walizki do auta, chłopaki szybkie śniadanie i dzida do Modlina.
Podrzuciłem Martę z chłopakami i walizkami pod terminal i pojechałem na zewnętrzny parking.
I tu wchodzi moja wspaniała małżonka – cała na biało, która miała zamknąć walizki na kod…i wszystko poszło super, zadanie wykonane pierwszorzędnie tylko mogłaby pamiętać jaki kod ustawiła na walizce, albo nie wyrywać się Pani przy odprawie, że w tej walizce jest powerbank…cóż ponoć w szkole zawsze zgłaszała się pierwsza:)
Po kilkudziesięciu próbach odgadnięcia kodu i moim standardowym wybuchu lekkiej irytacji i postanowiliśmy przyjąć, że urządzenie zostało wyjęte..
Nie mogę się doczekać przylotu do Palmy i momentu kiedy będę miał zapakować dwie duże walizki i jedną mniejszą wraz z rodziną do Forda Focus.
….
Los oszczędził mi dalszych kłopotów na dziś i do Fokusa walizki zmieściły się jakby był do nich stworzony. W drogę do Alcudii!!
Alcudia
Przybyliśmy na miejsce ok 11:00. Pokój jeszcze nie był gotowy, więc skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się na spacer do pobliskiej mariny na późne śniadanie i małe piwko.
Około 13:00 zaczęliśmy wypakowywać manatki, a chłopaki pobiegli na basen. Następnie w plażing i wymiana kimtsu na piasku między Martą, a mną…i około 17 wyruszyliśmy na główny punkt programu, czyli stare miasto Alcúdii.
Dla wyjaśnienia nasz hotel zlokalizowany jest w miejscowości Port d’Alcudia, a sama miejscowość leży ok 2km na północ od nas…realnie wieczorem machnęliśmy z buta 8.5km…niezły wynik jak na 45min snu 🙂
Kolację zjedliśmy na starym mieliście w bardzo fajnej knajpie, ale więcej dopisze może jutro ponieważ butelka wina i dystans wymusza na mnie zasłużony odpoczynek.
Dzień 2
Pollensa i lokalny market
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat volutpat.